› OGŁOSZENIA
› FIRMY
› ARTYKUŁY
A1 _ MAZURY DUZY

Dziś pogrzeb Zenona Perwenisa. Publikujemy Jego wspomnienia

› bieżące ponad rok temu    30.05.2018
Marcin Mongiałło
komentarzy 0 ocen 1 / 100%
A A A
Dziś pogrzeb Zenona Perwenisa. Publikujemy Jego wspomnienia fot. Marcin Mongiałło (archiwum Elblag.net) / archiwalne

Dziś, 30 maja, odbędą się uroczystości pogrzebowe elbląskiego sybiraka, działacza "Solidarności" i społecznika Zenona Perwenisa. Przypomnieliśmy już postać elblążanina. Tym razem publikujemy jego wspomnienia.

Zeonon Perwenis był jednym z wielu mieszkańców Kresów, którzy po zakończeniu II wojny światowej w wyniku repatriacji osiedlili się w Elblągu. Ocenia się, że aż 25% osób przesiedlonych po 1945 r. na terenie województwa warmińsko-mazurskiego stanowili kresowianie. W przypadku naszego miasta i powiatu odsetek ten był niewiele mniejszy.

Ja informuje ks. Mieczysław Józefczyk w swojej monografii „Elbląg i okolice 1937 – 1945”, powołując się na badania prof. dr hab. Ryszarda Kukiera:

Według orientacyjnych danych ludność repatriowana ze Wschodu liczyła w 1950 roku 8 032 osoby, co stanowiło około 20% wszystkich mieszkańców miasta i powiatu.

Jednym z tysięcy kresowiaków, którzy osiedlili się w Elblągu po 1945 roku był Zenon Perwenis. Zanim się jednak tutaj znalazł odbył długą, tułaczą drogę...

Wspomnienie Zenona Perwenisa – byłego wiceprezesa Oddziału Związku Sybiraków w Elblągu

Przyjechali po nas, rodzinę Perwenis, nocą 25 marca 1949 r. na wieś do Pawlukanic, okręg Wileński. Dali jak zwykle przysłowiową godzinę czasu by spakować się.

 

Dziadkowie - Bronisław i Bronisława, dwóch wujów – Kazimierz i Jerzy, ciocia Czesia i nasi rodzice  – Roman i Felicja. My, to znaczy ja z bratem. Mam dwadzieścia dni, brat czternaście miesięcy. Przypomniano o nas, Perwenisach, za sprawą wujka, który "skalał" nasze nazwisko patriotyzmem. Był oficerem Armii Krajowej, uczestnikiem akcji "Burza". Nie poszedł na układy z Armią Czerwoną i nie złożył broni. Walczył dalej. Został skrytobójczo zamordowany w 1946 r. jako poliak, "bandyta". Ojciec został aresztowany i osadzony w więzieniu za współpracę z "bandytami". Wrócił w 1947 roku. Urodziliśmy się kolejno: mój brat Józef  – 16 stycznia 1948 r., i ja – 5 marca 1949 r.

 

Jest noc. Godzina czasu, panika, płacz, bieganina. Zimno - ubrania, daleko? – jedzenie. Czasu mało, ręce – tylko dwie, dzieci... Kolej rzeczy to furmanka, pociąg, wagon towarowy. Szczęściem naszym było to, że wśród współtowarzyszy początku niewoli byli ludzie! Dzięki nim, ich solidarności i ludzkiego odruchu wobec dzieci dotarliśmy do celu "podróży" choć nie zdrowi, lecz żywi. Cud! Pierwszy. Po półtoramiesięcznej podróży dotarliśmy do miejscowości Świerdłowsk, okręg Czeremchowa obwodu Irkuck. Po drodze na porządku dziennym były "pogrzeby" - gałgany wyrzucone przez drzwi podczas jazdy. Małe – to dzieci, większe – dorośli. My dojechaliśmy – stąd ten cud. 

 

Na zesłaniu niespełna siedem lat w chłodzie, głodzie i poniżeniu. Przetrwaliśmy – my –dzieci, rodzina – powiększona o siostrę Irenę i wujka Józefa (świeżo upieczonego męża cioci Czesi. Toż cud! - drugi.

 

4 grudnia 1955 r.  – obóz repatriacyjny, koszary w Nowym Sączu. Wszyscy dorośli wracali do normalnego życia, świata. A my – dzieci...? Miasto, ulice, mieszkańcy jacyś inni –życzliwi, i te współczucie. Za co? Nierozumieliśmy. Idąc korytarzem zauważyliśmy kubeł pełen pokrojonego chleba, kankę z gorącą kawą. Wyrwaliśmy się z bratem rodzicom i pobiegliśmy chwycić ten chleb. Braliśmy garściami, następnie uciekliśmy - schowaliśmy się w kąt. Zaczęliśmy jeść, mało – zapychać się aż do udławienia. Patrzyliśmy ze strachem na boki, czy nas kto nie goni. Czy nie zabiorą jeszcze niezjedzonego chleba? Jak ten chleb smakował! Nie rozumieliśmy dlaczego wokół płaczą. Mama podeszła i powiedziała pamiętne słowa: "Pamiętajcie to jest polski chleb. Oby wam w życiu Go nigdy nie zabrakło." Pamiętamy! Pierwsza choinka. Prezenty, ubrania – witała nas Polska. Chleba nie brakowało – przez cały czas naszego pobytu w koszarach stał na korytarzu. Oswajał nas, że tak już będzie zawsze.

 

Znaleźliśmy rodzinę w Elblągu i tam pojechaliśmy. Pociag ludzki, samodzielne mieszkania, praca dla dorosłych, polska szkoła. Żyliśmy normalnie i my dzieci – choć jeszcze "inni", ale wśród swoich. Elbląg. Dziadkowie pomarli, ojciec Roman i wujowie nie żyją. Jesteśmy my: Mama, ciocia Czesia Siemaszko z mężem zamieszkali w Biskupcu Reszelskim, no i my – niżej podpisani.

 

Zenon Perwenis z bratem Józefem

Informacja o uroczystościach pogrzebowych Zenona Perwenisa

dodaj zdjęcia Masz swoje autorskie zdjęcia? Dodaj je do naszego tekstu.

Jak się czujesz po przeczytaniu tego artykułu ? Głosów: 3

  • 0
    ZADOWOLONY
  • 0
    ZASKOCZONY
  • 0
    POINFORMOWANY
  • 1
    OBOJĘTNY
  • 2
    SMUTNY
  • 0
    WKURZONY
  • 0
    BRAK SŁÓW
Komentarze (0)

Multiplatforma internetowa elblag.net nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane (regulamin).

dodaj komentarzbądź pierwszy!
Warmia i Mazury regionem zjednoczonej Europy Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego
Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury na lata 2007-2013.